Jezus przechodził przez miasto

(Łk 19,1-10)
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A /był tam/ pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.

dziś muszę zatrzymać się w Twoim domu

co zrobił Zacheusz, że został tak wyróżniony?
... koniecznie chciał zobaczyć Jezusa...

tyle? poszedł tam gdzie słyszał, że On może przechodzić

co ja robię, żebyś przyszedł do mojego domu Panie? co ja robię dziś? co dziś zrobiłam takiego by Cię spotkać? czy w ogóle Cię szukałam? czy rozglądałam się wokół by zauważyć jak przechodzisz przez moje miasto?

przechodziłeś dziś jak co dzień pewnie widziałeś mnie w tłumie w galerii, może w kolejce na poczcie, może jak stałam w korku, może jak szłam z niechęcią do pracy... tylko czy ja chciałam Cię dziś spotkać?

czy ja Cię chcę spotkać Panie? Porównuję się do Zacheusza, zastanawiam się jakie są nasze podobieństwa, sięgam głęboko szukając analogii... ale czy ja w ogóle Cię szukam?

może ja ciągle szukam siebie? kto jest w centrum mojego życia?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Słowo Boże jest jak miecz obosieczny

ucho igielne

Bóg jest sprawcą chcenia i działania